Site icon Aktywni w podróży

Bieszczady w 4 dni | Beksiński w Sanoku i najpiękniejsze szlaki piesze

Bieszczady aktywnie - opis wycieczek i szlaków
Wyjazdy w Bieszczady to dla nas czasy liceum i studiów. To wtedy odkrywaliśmy połoniny o różnych porach roku i to wtedy Bieszczady skradły nasze serca. Odkąd mieszkamy w Warszawie, niestety zdecydowanie rzadziej tam bywamy, za to jak już uda nam się wybrać, to albo na dłużej (tydzień – 10 dni), albo na przedłużony weekend, np. od soboty do wtorku. W tym poście postanowiliśmy podzielić się jednym z naszych pomysłów na spędzenie w Bieszczadach 4 dni. No, może nie tylko w Bieszczadach, bo na początek proponujemy wizytę w Galerii Zdzisława Beksińskiego w Sanoku. A Sanok to dopiero „Brama w Bieszczady”…

Dzień 1: Warszawa – Sanok (Muzeum Historyczne – Galeria Zdzisława Beksińskiego) – Wetlina – Bukowiec – Beniowa – Wetlina

Wstępny plan na dzisiejszy dzień to zwiedzanie Galerii Zdzisława Beksińskiego w Sanoku, dojazd do Wetliny, posiłek i krótka wycieczka – szlakiem do źródeł Sanu, ale tylko fragmentem czyli dojście do Grobu Hrabiny.

Z Warszawy wyruszamy wczesnym rankiem. Jest ostatnia sobota lipca, więc dzień jest długi. Przed nami 385 km do Sanoka, a potem jeszcze 70 km do Wetliny. Po ok. 5 godz. jazdy docieramy do Sanoka. Jedziemy prosto pod siedzibę Muzeum Historycznego w Sanoku. Galerię Zdzisława Beksińskiego tego dnia można zwiedzać w godz. 9-17, mamy więc czas na spokojne podziwianie dzieł mistrza. Kupujemy bilety w cenie 17 zł (to cena biletu normalnego, bilety ulgowe to koszt 13 zł, a rodzinne – 47 zł) i ruszamy!

Sanocka galeria jako największa na świecie z dziełami Zdzisława Beksińskiego liczy ok. 600 prac. Posiada profil autorski i odzwierciedla rozwój Beksińskiego jako artysty. W pierwszej sali można zobaczyć fotografie z lat 50., prace powstałe na gruncie abstrakcji oraz obrazy malowane na szkle i rzeźby. Kolejna sala to wiernie odtworzona warszawska pracownia w mieszkaniu artysty  na Mokotowie. Wystarczy „wyjrzeć przez okno” i od razu przenosimy się na warszawskie osiedle… Jednak nie o ten „widok” tutaj chodzi, to tylko jeden z wielu elementów składających się na warszawski codzienny świat mistrza, w którym tworzył i nieustająco rozwijał się poszukując własnych form wyrazu. Oglądamy więc szkice, prace rysunkowe i graficzne z różnych okresów twórczości, które umieszczono tu w szufladach gablot. Nie brakuje też prac komputerowych, jednak chyba najważniejszym akcentem ekspozycji są dwie sale znajdujące się na niższych kondygnacjach, prezentujące twórczość malarską. To przez te obrazy Beksiński wyrażał się najpełniej. Można tu także zobaczyć dzieło wyjątkowe czyli ostatni obraz, który artyście udało się ukończyć w dniu śmierci. Zwiedzającym galerię towarzyszy ulubiona muzyka mistrza. Warto też zatrzymać się i obejrzeć pokazy multimedialne, które nieco przybliżają jego sylwetkę.

Pełne informacje o godzinach otwarcia muzeum (inaczej to wygląda w sezonie letnim, inaczej  zimowym), ceny biletów i przewodników oraz szczegółowe informacje na temat życia i twórczości Zdzisława Beksińskiego znajdziesz na stronie internetowej Muzeum Historycznego w Sanoku.

Tymczasem my po zwiedzeniu galerii ruszamy w dalszą drogę, a po ok. godzinie jazdy docieramy do Wetliny. Tu zmieniamy plany, ponieważ prognoza pogody mówi, że późnym popołudniem może padać. Zamiast więc pójść na obiad, zjadamy kanapki i ruszamy w kierunku nieistniejącej wsi Bukowiec. Po kolejnej godzinie jazdy jesteśmy na dużym parkingu (płatnym – samochód osobowy 18 zł/dzień), gdzie znajduje się węzeł szlaków pieszych, konnych i rowerowych.

Stąd ruszamy ścieżką dydaktyczno-historyczną oznaczoną niebieskim kolorem (ukośny pasek niebieski na białym tle) w kierunku źródeł Sanu. Chmury wiszą nisko, mamy więc poważne obawy, że spektakularnych widoków dziś nie doświadczymy… Pierwszy odcinek szlaku prowadzi do pozostałości wsi Beniowa.  Wiedzie przez uroczy, naturalny teren, pośród łagodnych wzniesień, kwitnących łąk i dzikich zarastających stawów. Szkoda tylko, że zaczyna coraz mocniej padać, a kiedy po ok. 40 min. docieramy do Beniowej pada już całkiem mocno.

Beniowa – jak i inne wsie ulokowane w dolinie górnego Sanu przestała istnieć po II wojnie światowej. Wcześniej, w okresie międzywojennym mieszkało tutaj ok. 600 osób. Na przełomie XIX/XX w. we wsi działały 2 tartaki wodne, młyn, fabryka beczek, browar, huta szkła, i, co ważne, docierała tu kolejka wąskotorowa. Po II wojnie światowej Beniowa została rozdzielona granicą państwową, a mieszkańcy polskiej strony zostali wysiedleni do ZSRR.

Dziś, jako pozostałości Beniowej, możemy oglądać jedynie cmentarz oraz pozostałości fundamentów cerkwi. Najbardziej charakterystycznym znakiem tego miejsca jest bryła piaskowca w kształcie łodzi, na którym wyryty jest rysunek ryby – znak pierwszych chrześcijan (uważa się, że jest to podstawa chrzcielnicy poprzedniej cerkwi). Przed cmentarzem znajduje się tablica informacyjna, ze starymi zdjęciami i widokówkami przedstawiającymi przedwojenną wieś.

W Beniowej czas nam płynie niespiesznie. Jest cicho, spokojnie, nie ma żadnych innych turystów. Jedynie my, przyroda, szumiący deszcz i świadomość, że kiedyś miejsce to tętniło życiem… Kiedy nadchodzi pora, by ruszyć dalej zaczynamy się zastanawiać, czy w zaistniałych okolicznościach ma to sens. Po naradzie decydujemy się na odwrót. W końcu taka wycieczka powinna dawać radość, dalecy jesteśmy od zaliczania kolejnych miejsc niezależnie od warunków. Wracamy więc najpierw do Bukowca, a potem do Wetliny.

Dzień 2: Wetlina – szlak przez Połoninę Wetlińską – Wetlina

Drugiego dnia decydujemy się na przejście Połoniny Wetlińskiej na odcinku od Przełęczy Orłowicza do Hasiakowej Skały i słynnego schroniska „Chatka Puchatka”. Liczymy, że wyruszając z Wetliny, a nie z Przełęczy Wyżniej, z której wiedzie najkrótszy szlak na Połoninę Wetlińską, uda nam się uniknąć tłumów turystów.

Pogoda tego dnia dopisuje, ruszamy więc z nadzieją na wspaniałe widoki! W Wetlinie skręcamy na żółty szlak za „Chatą Wędrowca” (oficjalnie szlak rusza z miejsca o nazwie Stare Sioło). Początkowo szlak wiedzie przez las, by po niecałych 2 godzinach wyprowadzić nas na Przełęcz M. Orłowicza (1099 m n.p.m.). Tutaj skręcamy na szlak czerwony wiodący przez grań Szarego Berda, Osadzki czyli najwyższy dostępny turystycznie wierzchołek połoniny (1253 m n.p.m.), Przełęcz Srebrzystą, do Hasiakowej Skały i wspomnianego schroniska. Cała wędrówka przez Połoninę Wetlińską to uczta dla zmysłów, upajanie się widokami, choć niestety często w tłumie turystów. Przejście tego odcinka szlaku zajmuje niecałe 2 godz. (przewodnikowo 1 godz. i 50 min.). Hasiakowa Skała i otoczenie „Chatki Puchatka” to wspaniałe punkty widokowe, widać stąd doskonale m.in.: Połoninę Caryńską, Małą i Wielką Rawkę oraz, od południa, Przełęcz Wyżnią. Pod schroniskiem udaje nam się usiąść na ławce, by spokojnie zjeść, ale szybko zwalniamy ławkę kolejnym chętnym i ruszamy w dół zielonym szlakiem czyli tzw. Końską Drogą. Po niecałej 0,5 godz. wchodzimy na czarny szlak, który prowadzi nas do Wetliny. Ostatni odcinek to marsz drogą asfaltową do miejsca, w którym nocujemy.

Dzień 3: Ustrzyki Górne – Tarnica – Ustrzyki Górne

Kolejnego dnia postanawiamy zdobyć Tarnicę czyli najwyższy szczyt Bieszczad wznoszący się na wysokość 1346 m n.p.m. Decydujemy się na czerwony szlak z Ustrzyk Górnych przez Szeroki Wierch i Przełęcz Krygowskiego inaczej nazywaną Siodłem pod Tarnicą. Powrót tą samą drogą. Samochód zostawiamy na parkingu w Ustrzykach w Dolinie Terebowca (parking płatny – samochód osobowy 18 zł/dzień).

Pierwszy etap szlaku to szeroka leśna ścieżka, która pnie się pod górę. Aż do górnej granicy lasu, wędrujemy wśród buczyny karpackiej i kwaśnej buczyny górskiej. Otaczający nas las jest szczególnie piękny jesienią, gdy buczyna nabiera żółtych i pomarańczowych kolorów. Pod wiatą na niewielkiej polanie zatrzymujemy się na posiłek, po czym szybko osiągamy górną granicę lasu. Tutaj otwierają się przed nami rozległe połoniny Szerokiego Wierchu. Za plecami mamy świetny widok na Połoninę Caryńską oraz Rawki. Idziemy grzbietem, aż do najwyższego wierzchołka. Wędrówka nie jest męcząca, a podejścia raczej krótkie. Od strony północnej mamy piękny widok na dolinę Terebowca, Bukowe Berdo oraz Krzemień. Następnie otwiera się przed nami widok na Tarnicę.

Wkrótce docieramy do Tarniczki (1315 m n.p.m.) – najwyższego z wierzchołków Szerokiego Wierchu i schodzimy na przełęcz pod Tarnicą (1275 m n.p.m.). Stąd na Tarnicę prowadzi szlak żółty. Po ok. 15 min. dość intensywnego podejścia zdobywamy szczyt. Niestety obecnie nie jest to miejsce, jakie pamiętamy z czasów naszych dawnych wycieczek. Kiedyś była to spora przestrzeń, gdzie wśród kołyszących się na wietrze traw można było podziwiać bieszczadzką panoramę. Obecnie wierzchołek Tarnicy jest zabudowany infrastrukturą, która ma chronić go przed dewastacją. Ten sposób ochrony przyrody jakoś do nas nie przemawia… Na szczycie stoi również liczący ok. 8,5 m stalowy krzyż.

Z Tarnicy można zejść szlakiem niebieskim do Wołosatego, a stąd drogą do Ustrzyk Górnych. Wówczas nie wraca się tą samą drogą. My jednak nie zmieniamy trasy, wracamy najpierw szlakiem żółtym, potem czerwonym przez Szeroki Wierch. Całość zajmuje nam ok. 6 godz. (z krótkim odpoczynkiem na szczycie Tarnicy).

Dzień 4: Wetlina – Przełęcz Wyżniańska – Rawki – Ustrzyki Górne – Warszawa

Na ostatni dzień naszej bieszczadzkiej przygody wybieramy krótszą trasę, tego dnia bowiem wieczorem musimy być z powrotem w Warszawie. Wędrówka z Przełęczy Wyżniańskiej na Małą Rawkę (1272 m n.p.m.), potem Wielką Rawkę (1307 m n.p.m.) i powrót tą samą drogą zajmuje ok. 2,5 godziny. Samochód zostawiamy na parkingu na przełęczy (parking płatny – samochód osobowy 18 zł/dzień, znów nie ma możliwości zapłacenia np. za 3 godziny).

Ruszamy szlakiem zielonym lekko pod górę w kierunku Bacówki Pod Małą Rawką. Przed nami zalesione zbocza Małej Rawki, za nami zaś Połonina Caryńska. Po ok. 15 minutach mijamy wspomniane schronisko i po przejściu drewnianego mostku ruszamy ostro pod górę. W lesie pokonujemy dość męczące strome podejście, najpierw wzdłuż potoku (bez nazwy!), potem za szlakiem skręcamy w lewo. Kiedy drzewa zaczynają się przerzedzać, wychodzimy na rozległe wzniesienie czyli na Małą Rawkę. Niestety chmury są dość gęste, więc widoki nie zatrzymują nas tu długo. Po krótkim odpoczynku ruszamy szlakiem żółtym w kierunku Wielkiej Rawki. Najpierw schodzimy na niewielką przełęcz, następnie idąc nieco pod górę, po ok. 20 minutach osiągamy cel naszej wycieczki czyli grzbiet Wielkiej Rawki. Charakterystyczny punkt szczytu to duży betonowy słup geodezyjny – pozostałości po wieży triangulacyjnej. Jeszcze 5 minut marszu i docieramy do miejsca, gdzie kończy się szlak żółty. Z Wielkiej Rawki roztaczają się wspaniałe widoki – na Połoninę Caryńską w całej długości, Połoninę Wetlińską, Tarnicę, a nawet Bukowe Berdo. W dole widać Ustrzyki Górne oraz nieco na południowy-wschód Wołosate. Patrząc na południe widzimy Ukrainę i Słowację. Kawałek niżej – pas graniczny.

Wielka Rawka to ostatni zdobyty tym razem szczyt w Bieszczadach. Zjadamy kanapki, robimy kilka zdjęć i niestety musimy już schodzić w kierunku Przełęczy Wyżniańskiej, by wracać do Warszawy.

Bieszczady – kilka informacji praktycznych:

  1. Za wejście do  Bieszczadzkiego Parku Narodowego pobierane są opłaty w punktach przy wejściach na szlak lub przy parkingach. Od 24.04.2020 r. bilety można także kupić przez Internet. Koszt biletu jednodniowego normalnego – 8 zł, biletu ulgowego 4 zł. Bilet kupisz tutaj
  2. Parkingi znajdujące się przy wejściach na szlaki należą do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, a podane opłaty w wysokości 18 zł/doba to aktualne opłaty w 2020 r. Wykaz parkingów znajdziesz na stronie parku
  3. Miejsce w Wetlinie, w którym nocowaliśmy i które polecamy to: Werchowyna. Dostępne są w nim pokoje i apartamenty (z aneksem kuchennym), można też zamówić śniadanie. Do dyspozycji jest taras, ogród i oczywiście parking. Dwa kroki od szlaku wiodącego na Przełęcz Orłowicza i dalej np. na Połoninę Wetlińską lub Smerek.
  4. Pyszne jedzenie w Wetlinie, które polecamy to m.in.: kwaśnica i pierogi w restauracji w Zajeździe Hnatowe Berdo i słynny Naleśnik Gigant (Certyfikowany Bieszczadzki Produkt Lokalny) w Chacie Wędrowca.

Powyższy link do noclegu jest linkiem afiliacyjnym. Będzie nam miło, jeśli rezerwując apartament, skorzystasz z niego – Ty zapłacisz tyle samo, a Booking.com podzieli się z nami swoją prowizją. Przeznaczymy ją na utrzymanie bloga (m.in. domena, serwer) oraz tworzenie nowych bezpłatnych treści. Z góry dziękujemy za pomoc w rozwoju bloga!

Więcej wpisów z naszych górskich wycieczek znajdziecie tu: Góry, a pozostałe posty z wycieczek i podróży po Polsce tutaj: Polska.

Jeśli podobają się Wam nasze posty, zapraszamy do polubienia strony Aktywnych w podróży na Facebooku oraz do śledzenia naszego profilu na Instagramie. Będzie nam również miło, jeśli udostępnicie ten post swoim znajomym.

 

Jeśli spodobał Ci się post, możesz nas wesprzeć stawiając nam wirtualną kawę. Tym sposobem wspierasz naszą twórczość.

Dodatkowo, stawiając nam kawę, masz teraz możliwość odebrania za darmo 45 dni dostępu do bogatej biblioteki audiobooków BookBeat!

 

Exit mobile version