Na Jerozolimę przeznaczamy jeden dzień. Tylko jeden dzień. Im bardziej zbliżamy się do końca dnia, tym bardziej jesteśmy przekonani, że w tym mieście, gdzie miesza się wiele kultur, wiele religii, wiele stylów życia, smaków i zapachów należy spędzić co najmniej kilka dni. Jak podają przewodniki – przynajmniej trzy. Jeśli jednak Wasz plan zwiedzania Izraela przewiduje spędzenie w Jerozolimie tylko jednego dnia, mamy dla Was propozycję połączenia odwiedzin najważniejszych miejsc historycznych z dotknięciem okolic, gdzie toczy się codzienne życie mieszkańców miasta.
Do Jerozolimy postanawiamy wybrać się samochodem (stacjonujemy w Hajfie). Za radą naszego przewodnika, zamierzamy zaparkować na parkingu centrum handlowego Mamilla tuż obok murów starego miasta (opłata 48 NIS za cały dzień). Ze znalezieniem miejsca nie ma większego problemu, choć jesteśmy tu w normalnym dniu pracy, pierwszego dnia po Święcie Tygodni i nie jesteśmy wcale wcześnie rano. Z ogromną ciekawością ruszamy na zwiedzanie miasta, o którym tak dużo czytaliśmy.
Brama Damasceńska
Zaczynamy od Bramy Damasceńskiej, jednej z ośmiu w murach otaczających Jerozolimskie Stare Miasto. To ona od początku naszej ery stanowiła główne wejście do miasta. Oficjalnie jednak powstała w 1538 r. z rozkazu sułtana Sulejmana Wspaniałego. W czasach rzymskich na placu przed bramą stała kolumna z wizerunkiem cesarza Hadriana, który stłumił powstanie żydowskie w 133 r. Pamięć o tym zachowała się w arabskiej nazwie bramy Bab al-Amud, co oznacza Brama Kolumny.
Stare Miasto w Jerozolimie
Przez tę bramę wchodzi się na teren Dzielnicy Muzułmańskiej. I tu warto wspomnieć, że Jerozolimskie Stare Miasto, które zajmuje jedynie 1 km2 składa się z czterech tradycyjnych dzielnic: Chrześcijańskiej, Muzułmańskiej, Ormiańskiej i Żydowskiej. Kiedy więc spacerujemy labiryntem uliczek dzielnicy Muzułmańskiej, wśród straganów oferujących turystom wszystko, co możliwe, od wody po korony cierniowe (!), czujemy się, jak w środku orientalnego bazaru.
Bazylika Grobu Świętego
Idziemy niespiesznie, aby poczuć klimat miejsca, które jest tradycyjnym sercem handlowym Jerozolimy, a przy tym domem dla tysięcy ludzi. Stąd kierujemy się najpierw na zachód, aby po kilkunastu minutach dotrzeć do bazyliki Grobu Świętego. Niewielki plac przed bazyliką jest z trzech stron otoczony zabudowaniami i bocznymi kaplicami bazyliki, które często są zamknięte. Kościół sprawia wrażenie wciśniętego pomiędzy bazar i kaplice. Z zewnątrz skromny i niepozorny. Przed wejściem sporo turystów, ale ku naszemu zaskoczeniu, nie ma tłumu. Sytuacja zmienia się, kiedy wchodzimy do środka.
Pierwsze wrażenia – mnóstwo ludzi stłoczonych na wprost od wejścia, zapach olejku różanego i hałas. Okazuje się, że są to pielgrzymi zgromadzeni wokół Kamienia Namaszczenia, na którym podobno złożono ciało Chrystusa na czas balsamowania. Zgodnie z tradycją należy uklęknąć i dotknąć kamień. Tradycja się jednak zmienia… Widzimy, że równie ważne jest zrobienie sobie selfie z kamieniem w tle. Trudno więc sfotografować nam sam kamień lub ozdobne lampy oliwne wiszące nad nim. A skąd różany zapach? Podobno to turyści wylewają olejki na kamień. I hałas – tutaj ludzie rozmawiają dość głośno, przewodnicy opowiadają, pełna swoboda, choć bliżej Grobu wszyscy zostajemy uciszeni przez koptyjskiego mnicha.
Zanim skręcimy w lewo do centralnej kaplicy zwanej Anastasis, gdzie znajduje się Grób Święty, przyglądamy się jeszcze mozaice ufundowanej w 1964 r. przez Pawła VI – i tu zaskoczenie – pierwszego papieża, który odwiedził bazylikę Grobu Świętego!
Grób Święty – oczom naszym ukazuje się coś, co nie pasuje do miejsca, w którym właśnie stanęliśmy. Jest to tzw. edykuł czyli miniaturowa kaplica wewnątrz większej budowli. Pochodzi z 1808 r., kiedy to powstała po pożarze bazyliki. Obecnie jest świeżo po remoncie w 2017 r. Warto dodać, że jest czwartą z kolei kaplicą wybudowaną w tym miejscu, pierwsza pochodziła z 1119 r., postawili ją krzyżowcy wokół sarkofagu, w którym znajduje się Grób Święty. Aby dostać się do środka, należy stanąć w kolejce. Tymczasem my zaglądamy na drugą stronę edykułu, gdzie znajduje się niewielka kaplica Koptyjska z pierwszej połowy XVI w. (to w tej okolicy mnich koptyjski pilnuje ciszy).
Będąc w tym miejscu, warto zajrzeć do kaplicy Jakobickiej należącej do kościoła Syryjczyków. Wejście do niej znajduje się naprzeciwko kaplicy Koptów. Jest to bardzo skromne miejsce z niewielkim ołtarzem. Po jego prawej stronie można zajrzeć do wykutych w skale grobów żydowskich z I w p.n.e. i I wieku n.e. Miejsce – ciche i ciemne robi wrażenie! A może to tutaj spoczęło ciało Chrystusa?
Przechodząc z przodu edykułu z powrotem w kierunku wejścia do bazyliki, po lewej stronie mijamy Katholikon – dawny kościół krzyżowców obecnie zawiadowany przez prawosławnych Greków. Niestety samego Katholikonu nie można zwiedzać, wejście jest zagrodzone. Można jednak spojrzeć na jego kopułę z pięknymi bizantyjskimi mozaikami z m.in. wizerunkiem Chrystusa Pantokratora. Patrząc zaś na wprost, można zobaczyć zdobiony ikonostas.
Przechodzimy znów obok Kamienia Namaszczenia (po lewej) i schodzimy w dół schodami do kaplicy św. Heleny. Z dwóch tutejszych ołtarzy jeden jest poświęcony świętej matce cesarza. Schodzimy dalej w dół schodami po prawej stronie do kaplicy Odnalezienia Krzyża Świętego. Wg przekazu znaleziono tu trzy krzyże – Chrystusa i łotrów, ale nie wiadomo było który należał do Jezusa. Sprowadzono więc chorą kobietę, kiedy dotknęła trzeciego krzyża, odzyskała siły. Uznano to za cud. Helena podzieliła relikwie na trzy części: dla Rzymu, Konstantynopola i Jerozolimy. Przybywający do Jerozolimy pielgrzymi, zgodnie ze zwyczajem, zabierali po drzazdze z krzyża, aż nic z niego nie zostało.
Wychodzimy z powrotem w okolice Kamienia Namaszczenia, po to by wąskimi i stromymi schodami znajdującymi się po jego prawej stronie (patrząc od wejścia) wdrapać się do dwupoziomowej kaplicy Golgoty. Jej pierwsza część należy do katolików, dwie pozostałe nawy kaplicy znajdują się w rękach prawosławnych Greków. W centralnej części kaplicy znajduje się ołtarz, a pod nim otwór w posadzce, przez który widać fragment skały Golgoty z niszą, w której osadzony był krzyż Chrystusa. Na skale nadal widoczne jest pęknięcie, które powstało na skutek trzęsienia ziemi po śmierci Jezusa, o czym jest wzmianka w Biblii. To tutaj klękają pielgrzymi i całują to miejsce.
Źródeł nazwy kaplicy Golgoty należy szukać w sali na dole, gdzie schodzimy schodami znajdującymi się z drugiej strony Kaplicy Golgoty. Mowa o kaplicy Adama, która znajduje się pod Kaplicą Golgoty. Wg tradycji spoczywa tutaj czaszka pierwszego człowieka, a słowo golgota po hebrajsku i aramejsku oznacza właśnie miejsce czaszek. I tu ciekawostka – kaplica Adama do czasu pożaru w 1808 r. należała do katolików, lecz odnowiona przez prawosławnych Greków stała się ich własnością. Niestety nowi zarządcy kazali usunąć wszelkie katolickie pamiątki i w ten sposób zniszczeniu uległy m.in. nagrobki pierwszych władców stworzonego przez krzyżowców Królestwa Jerozolimskiego: Gotfryda z Bouillon oraz króla Baldwina I.
Na koniec wchodzimy jeszcze na dach bazyliki, gdzie żyje społeczność Etiopczyków. Przy wyjściu z bazyliki po lewej stronie znajduje się dojście do kaplicy Michała Archanioła. Tędy docieramy do drugiego kościoła i po schodach wchodzimy do etiopskiego klasztoru Sułtana (Deir Al-Sultan). Kopuła, którą tu widzimy to kopuła wieńcząca kaplicę św. Heleny. Mnisi Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego zamieszkali tu w lepiankach. To miejsce przypadło im przy podziale miejsc w czasie sporu o Bazylikę Grobu Świętego.
Tak my zwiedzaliśmy bazylikę Grobu Świętego. Zaczęliśmy od Kamienia Namaszczenia, a nie od Kaplicy Golgoty, choć schody do niej znajdują się zaraz przy wejściu po prawej stronie. Staraliśmy się opisać tu poszczególne miejsca w miarę dokładnie, choć zdajemy sobie sprawę, że można by dodać o nich dużo, dużo więcej. Opisaliśmy wg nas istotne kaplice, ale wiemy, że miejsc godnych uwagi jest tu więcej. Na koniec jeszcze słów kilka o… słynnej drabinie.
Stojąc na dziedzińcu bazyliki Grobu Świętego z łatwością dostrzeżemy drewnianą drabinę umiejscowioną na gzymsie pod oknem po prawej stronie od wejścia. Nie wiadomo, skąd ona się tam wzięła, pewne jest jednak to, że stoi tam przynajmniej od 1819 r., czyli co najmniej 200 lat. Uznaje się ją za jeden z symboli braku porozumienia pomiędzy gospodarzami kościoła. Kiedy został ustanowiony Status Quo czyli powstały w XVIII w. dokument z zasadami podziału bazyliki między różne odłamy chrześcijańskie, w jego zasady wpisano, że drabina ma pozostać nienaruszona na swoim miejscu. Kiedy więc w pewnym momencie prawie się rozsypała, Ormianie, którzy są odpowiedzialni są za ten fragment bazyliki, wymienili ją na nową.
Z bazyliki ruszamy do Dzielnicy Żydowskiej pod Ścianę Płaczu, potem pojedziemy tramwajem do nowoczesnej części miasta i zrobimy zakupy na bazarze Machane Yehuda, by na koniec w zachodzącym słońcu przejść przez Bramę Jafy do Dzielnicy Ormiańskiej. O tym przeczytacie w kolejnym poście o Jerozolimie czyli tutaj.
Wszystkie wpisy z naszych podróży po Izraelu znajdziecie tu: Izrael
Jeśli podobają się Wam nasze posty, zapraszamy do polubienia strony Aktywnych w podróży na Facebooku oraz do śledzenia naszego profilu na Instagramie. Będzie nam również miło, jeśli udostępnicie ten post swoim znajomym.
Jeśli spodobał Ci się post, możesz nas wesprzeć stawiając nam wirtualną kawę. Tym sposobem wspierasz naszą twórczość.
Dodatkowo, stawiając nam kawę, masz teraz możliwość odebrania za darmo 45 dni dostępu do bogatej biblioteki audiobooków BookBeat!
3 komentarze
„centralnej kaplicy zwanej Anastasis,” – nie nazywałbym Rotundy, czyli Anastasis kaplicą, bo nią nie jest, nie spełnia żadnej z funkcji kaplicy, to po prostu część centralna Bazyliki wyznaczona Edykułą i Rotundą z szeregiem kaplic otaczających Grób
„Niestety samego Katholikonu nie można zwiedzać” – byliśmy w Jerozolimie kilkakrotnie, co prawda zawsze prywatnie, a nie w grupach (ostatni raz w2010) i zawsze bez trudu wchodziliśmy do Katholikonu, zatem coś się musiało zmienić, albo nie miała Pani szczęścia (ortodoksi są nieprzewidywalni, w 2020 przerwali Rezurekcję stwierdzając, że zbyt długo trwa i wyprosili nas sprzed Edykuły łącznie z Nuncjuszem odprawiającym mszę)
” A skąd różany zapach? Podobno to turyści wylewają olejki na kamień.” Otóż Pani Ewo nie turyści, tylko mniszki ortodoksyjnego klasztoru greckiego (byliśmy świadkami) robią to nawet kilka razy dziennie, bo prawosławni pielgrzymi z Rosji wycierają kamień niemal do sucha zabieranymi do domu (zapewne dla członków rodzin, który nie mogą odbyć pielgrzymki) chustami i chusteczkami, obrazkami świętymi itp., także różańcami i innymi artefaktami kupowanymi u okolicznych arabskich straganiarzy.
„stoi tam przynajmniej od 1819 r., ” – pierwsza rycina pochodzi z 1728 r., czyli prawie 100 lat dłużej niż Pani pisze.
„Kiedy został ustanowiony Status Quo czyli powstały w XVIII w. dokument z zasadami podziału bazyliki ” – pierwszy firman sułtana Osman III pochodzi z 1757, w 1852 i 1853 sułtan Abdülmecid I wydał dwa kolejne firmany wszystkie 3 składają się łącznie na Status Quo, zatem nie tylko XVIII, ale i XIX w.
Gratuluję pięknej relacji, choć współczuję 1-dniowego pobytu w Jerozolimie (spędziliśmy tam i Boże Narodzenie i Wielki Tydzień), dopiero dłuższy pobyt i mieszkanie w centrum (my nieopodal Bramy Nowej) pozwala poznać Jerozolimę i rozsmakować się w niej. Wróciłbym tam już dzisiaj…
Sorry – błąd w 2010 przerwali Rezurekcję stwierdzając, że zbyt długo trwa i wyprosili nas sprzed Edykuły łącznie z Nuncjuszem odprawiającym mszę)
Dziękujemy za tak wyczerpujący komentarz. Miło wiedzieć, że teksty czytane są wnikliwie i w całości:-). Uzupełnimy post niebawem po weryfikacji informacji.
Co do kamienia – 'rytuał’ wycierania płyty uprawiał cały szereg turystów i nie wydaje się, żeby była to domena li tylko prawosławnych pielgrzymów z Rosji (choć być może stanowili większość). Faktem jest, że tłum jest tam duży.
Oczywiście, że żałujemy tak krótkiego pobytu. Mieliśmy w planach Izrael w lecie ub. roku, ale sytuacja ogólno-panedemiczna pokrzyżowała nam skutecznie plany. Pozostaje nadzieja, że świat wróci do normalności, a my m.in. do Izraela.