Site icon Aktywni w podróży

Kościelec zimą | Opis szlaku z Kuźnic przez Zieloną Dolinę Gąsienicową i Przełęcz Karb

Kościelec zimą - wejście. Tatry aktywnie

Kościelec 2155 m n.p.m. to wg nas jeden z piękniejszych tatrzańskich szczytów. Jego charakterystyczna sylwetka w kształcie piramidy widziana z Hali Gąsienicowej zdaje się być na tyle stroma, że wręcz niedostępna dla przeciętnego turysty. Jednak ten kto stanie na jej wierzchołku, zmienia zdanie. Szlak poprowadzono tak, by wejście na szczyt Kościelca nie stanowiło dużych trudności, jest jednak kilka miejsc, które dla niewprawnych turystów mogą stanowić problem. Zarówno latem jak i zimą. Warto także pamiętać, że zwykle trudniej jest zejść niż wejść. Przy dobrych warunkach pogodowych, przedeptanym i związanym śniegu oraz doświadczeniu w zimowej turystyce górskiej, wejście na Kościelec może być piękną zimową górską przygodą. Musimy przyznać, że nam podczas ostatniej wędrówki sprzyjały okoliczności, dlatego była to przyjemność sama w sobie. Zapraszamy do lektury, a potem na wędrówkę! W poście przeczytasz jak wejść na Kościelec zimą – jest to opis szlaku z Kuźnic, przez Zieloną Dolinę Gąsienicową oraz przełęcz Karb z zejściem z powrotem do Kuźnic.

Kościelec 2155 m n.p.m.

Początek i koniec szlaku – Kuźnice

Trasa: Kuźnice – Boczań – Przełęcz między Kopami – Hala Gąsienicowa – Zielona Dolina Gąsienicowa – Przełęcz Karb – Kościelec – Przełęcz Karb – Zielona Dolina Gąsienicowa – Hala Gąsienicowa – Przełęcz między Kopami – Dolina Jaworzynki – Kuźnice

Długość trasy: ok. 22 km

Czas przejścia zimą: 8-9 godz. (bez odpoczynków, w zal. od warunków na szlaku)

Przewyższenie: ok. 1 145 m

Trudności: szlak średnio trudny, trudności powyżej Przełęczy Karb, miejscami ekspozycja, brak sztucznych ułatwień (łańcuchów). Ocena trudności w warunkach zimowych przy stabilnej pogodzie, przedeptanym śniegu i bez zagrożenia lawinowego.

Kuźnice – Boczań – Przełęcz między Kopami – Hala Gąsienicowa

Początek szlaku niebieskiego z Kuźnic na Halę Gąsienicową przez Boczań

Z Kuźnic startujemy ok. godz. 7:15. Jest początek marca, dzień już całkiem długi, ale wędrówka nie należy do najkrótszych. Mimo, że pogoda zapowiada się idealna – słoneczna i ciepła, to wychodzimy z założenia, że w górach lepiej mieć zapas czasu. Zatem ruszamy szlakiem niebieskim przez Boczań i Skupniów Upłaz w kierunku Hali Gąsienicowej. Początek trasy pokonujemy wolniej niż zakładaliśmy, ponieważ na początkowym odcinku podejścia jest warstwa lodu na kamieniach i trzeba bardzo uważać. Nie chcemy aby poślizgnięcie wyeliminowało nas na tym etapie. Oczywiście rozwiązaniem byłoby założenie raków, jednak mamy nadzieję, że niebawem lód zastąpi śnieg i będzie zdecydowanie łatwiej oraz bezpieczniej. I rzeczywiście, powoli pojawia się coraz więcej śniegu, ale dopiero w okolicy Boczania czyli po ok. 30 min. wędrówki szlak staje się zdecydowanie mniej śliski. Przystajemy dosłownie na chwilę na punkcie widokowym, skąd z prześwitów pomiędzy drzewami rozpościera się piękny widok na Giewont oraz Kalatówki, i ruszamy dalej.

Punkt widokowy na Boczaniu

Teraz droga wznosi się, przez pięknie oświetlony porannym słońcem las, w kierunku wschodnim. Jednak już po ok. 15 min. wychodzimy spomiędzy drzew, a przed nami dźwiga się w górę grzbiet Skupniowgo Upłazu. Grzbietem tym podążamy na południowy-wschód w kierunku Wielkiej Kopy Królowej. Po lewej stronie mamy widok na Dolinę Olczyską z polaną Olczysko, a poza nią – na gołą czubę Kopieńca (1328 m n.p.m.), na którego grzbiecie rosną lasy w dużej mierze zniszczone przez kornika. Niebo jest bezchmurne, a słońce świeci nam prosto w oczy. Zaczynamy wspominać nasze alpejskie wyjazdy na narty. Dzięki temu droga szybko nam mija i niebawem docieramy do Przełęczy między Kopami 1499 m n.p.m. (in. Karczmisko). Tym razem nawet nie zatrzymujemy się tutaj, pędzimy dalej w kierunku Hali Gąsienicowej.

Droga przez las w kierunku Skupniowego Upłazu
Po prawej stronie podejścia przez Skupniów Upłaz widok na Giewont
Uwaga!

Szlak wiedzie dalej depresją, a potem przez spłaszczenie Królowej Równi (1500-1570 m n.p.m.), należącej do Hali Królowej Wyżniej, by następnie obniżyć się dość stromo pomiędzy bujnymi kosówkami. Tutaj znowu musimy nieco bardziej uważać, ponieważ śnieg jest wyślizgany przez narciarzy skiturowców i turystów sunących na jabłuszkach wprost na Halę Gąsienicową.

Przechodzimy ten odcinek bezpiecznie, następnie po prawej stronie mijamy tzw. Betlejemkę czyli Centralny Ośrodek Szkolenia PZA. W kontekście obecnej pory roku, Rafał przypomina sytuację z marca 2009 r., kiedy to Betlejemka została częściowo zasypana przez ogromną lawinę. Na szczęście nikt z przebywających tam nie ucierpiał, mimo, że śnieg wdarł się do środka. Lawina była sporym zaskoczeniem, do tej pory bowiem usytuowanie budynku uważano za bezpieczne.

Hala Gąsienicowa – po prawej Betlejemka
Nad szałasem nasz cel – zimowy Kościelec

Hala Gąsienicowa – Zielona Dolina Gąsienicowa – Przełęcz Karb

Tuż za Betlejemką widać oznaczenie szlaku narciarskiego, przechodzimy kilkanaście metrów dalej do rozwidlenia szlaków pieszych. Kierujemy się na szlak czarny wiodący na Świnicką Przełęcz, który doprowadzi nas do Zielonego Stawu Gąsienicowego, gdzie odbijemy w lewo na szlak niebieski w kierunku Przełęczy Karb.

Ścieżki są porządnie przedeptane, wyraźne, śnieg dobrze trzyma, posuwamy się więc sprawnie do przodu, wciąż zachwycając się szczytami w otoczeniu hali i rewelacyjną pogodą. Na szlaku nie spotykamy zbyt wielu turystów, jest środek tygodnia, może to jest przyczyna. Po ok. 0,5 godz. docieramy do stacji kolejki krzesełkowej. Tutaj jest dość gwarno, ponieważ sezon narciarski trwa w najlepsze. Zastanawiamy się, czy nie zatrzymać się, by odpocząć i zjeść kanapki, ale decydujemy, że chwilę przerwy zrobimy sobie w miejscu, gdzie szlak niebieski odbija na Przełęcz Karb. Do tego miejsca mamy jeszcze ok. godziny drogi. Rozglądając się, widzimy, że kilku turystów kieruje się jakąś drogą na skróty, przez kosówki w kierunku Karbu, ale decydujemy, że nie będziemy ryzykować potencjalnego torowania, ruszamy więc przedeptaną ścieżką czyli dalej czarnym szlakiem.

Przy okazji tej wędrówki nasuwa nam się taka refleksja – jak inaczej, znane nam z letnich wycieczek szlaki, wyglądają zimą! Jeziora są zamarznięte i pokryte śniegiem, kosówka również często znajduje się pod śniegiem, „standardowe” punkty orientacyjne po prostu nie istnieją. Dlatego chodzenie na skróty może skończyć się tym, że trzeba będzie torować sobie drogę w głębokim śniegu.

Kanapki i herbata u stóp Kościelca;-)

Wróćmy jednak do naszej wędrówki. Planowo czyli po ok. godzinie docieramy do miejsca, gdzie musimy skręcić na szlak niebieski wiodący na Przełęcz Karb. Tutaj spędzamy ok. 20 min. posilając się kanapkami, po czym ruszamy dalej. Zaczyna się podejście i… szukanie szlaku. Jest sporo ścieżek wydeptanych przez podchodzących skiturowców, idziemy więc wariantem wygodnym, prawdopodobnie właściwym zimowym szlakiem pieszym.

Ciekawostka! Niebieski szlak wiodący od Zielonego Stawu na Karb został wytrasowany przez Towarzystwo Tatrzańskie w latach 1891 i 1902. Wiedzie ku wschodowi pomiędzy stawami – Kurtkowcem z lewej strony i Czerwonymi z prawej, czego oczywiście zimą nie widać. Warto jednak wiedzieć, że wysepka na Kurtkowcu ma 670 m2 powierzchni i jest najwyżej położoną ze wszystkich wysp w Polsce (1688 m n.p.m.)!

Będąc już w bliskiej odległości od Karbu (1853 m n.p.m.), zatrzymujemy się, by założyć stuptuty, raki i kaski. Na samej przełęczy nie ma zbyt wiele miejsca, a widzimy tam kilkunastu turystów i narciarzy. Dlatego na przełęczy meldujemy się już w ekwipunku i bez zatrzymywania, zaczynamy piąć się czarnym szlakiem w kierunku szczytu Kościelca.

Przełęcz Karb – Kościelec – Przełęcz Karb

Kościelec – widok z początku podejścia za Przełęczą Karb

Droga na wierzchołek Kościelca prowadzi wśród złomów przez garb skalny, a potem licznymi zakosami po nachylonej pod kątem 30 stopni ścianie. Dzięki tym zakosom podejście jest w miarę łagodne. Należy jednak pamiętać, że szlak kilkakrotnie zbliża się do krawędzi płyty, które podcięte są przepaściami. W wariancie zimowym, w warunkach jakie nam się trafiły ogromna część szlaku to po prostu podejście po wydeptanych w stromym śniegu ścieżkach. Mimo pewnej wygody należy zachować czujność gdyż upadek i obsunięcie się po śniegu i kamieniach w dół może zakończyć się co najmniej nieciekawie. Pierwsze trudniejsze miejsce w wariancie letnim czyli dość stroma rynna (przy której często robi się korek) przechodzimy bez najmniejszego problemu. Chwilę wcześniej zatrzymaliśmy się na krótki postój, by założyć uprzęże. Rafał przekonał mnie, że w razie utrudnień, będzie mógł mnie przyasekurować dla bezpieczeństwa. Jest też aspekt pewnej wygody – czekan można za pomocą lonży dopiąć do uprzęży – nie stracimy go w przypadku upuszczenia lub operowania samymi dłońmi.

Widok z podejścia w kierunku Granatów

Lekko uzbrojeni pniemy się więc dalej zakosami, aż po ok. 40 min. docieramy do pierwszego miejsca, które może sprawiać problemy. To pochyła płyta pokryta niezwiązanym śniegiem, na której trudno znaleźć wygodny stopień. Pokonujemy ją odpowiednio się ustawiając i używając czekana. Kolejne trudniejsze miejsce znajduje się niedaleko szczytu i jest to dosyć stromy próg skalny. Przy warunkach, w jakich się poruszamy, możliwe są dwa warianty przejścia. Pierwszy – mniej eksponowany po prawej stronie, ze startem z wygodnej półki i po skałach (brak śniegu) z dobrymi chwytami i stopniami ok. 2 m w górę. Drugi to eksponowany trawers w lewo i nieco szybsze wyjście w górę wymagające jednak „zabicia dziaby”, czyli użycia czekana jako chwytu. Ten wariant w górę wydawał się lepszy mimo, że bardziej „w lufie” (choć przecież o to chodzi w górach nieprawdaż? ;), przy zejściu zaś wybraliśmy wariant po prawej jako bardziej bezpieczny (półka pod trudnościami). Ostatnie trudności na tej drodze to próg wyprowadzający na szczyt. O ile w górę, w zasadzie poza ekspozycją, nie przedstawiał szczególnych trudności, o tyle przy schodzeniu wymagał uwagi i użycia czekana. W zależności od warunków, czasem dobrze jest się tu przyasekurować (choćby z ciała).

Widok w kierunku Świnickiej Przełęczy
Widok w kierunku szczytu Kościelca

Po niecałej godzinie drogi z Przełęczy Karb osiągamy szczyt Kościelca (2155 m n.p.m.). Kiedy stajemy na wierzchołku, oprócz nas znajduje się na nim grupa trzech osób. Chłoniemy wspaniałe widoki na Granaty, Świnicę i całe otoczenie Hali Gąsienicowej. Po chwili na szczycie zaczynają się meldować kolejni turyści, dlatego po zrobieniu kilku zdjęć decydujemy się na zejście. Na szczycie nie ma zbyt dużo miejsca, a zdobywców przybywa. W tym – klientów z przewodnikami.

Szczyt Kościelca zdobyty! Przez chwilę jesteśmy na nim prawie sami;-)

Kościelec 2155 m n.p.m. – zwany jest przez niektórych polskim Matterhornem, co mnie osobiście trochę bawi, powiedziałabym, że jest to raczej widokowy symbol hali Gąsienicowej. Jego charakterystyczna piramidalna sylwetka przyciąga wzrok i powoduje, że zaczynasz się zastanawiać, jak zdobyć jego szczyt. Sama nazwa góry pochodzi prawdopodobnie od kształtu przypominającego wieżę kościoła.

Topograficznie – Kościelec znajduje się w bocznej Grani Kościelców, która od Zawratowej Turni odbiega w północnym kierunku, dzieląc Dolinę Gąsienicową na Czarną i Zieloną. W Grani Kościelców od Zadniego Kościelca (2162 m n.p.m.) oddziela go Kościelcowa Przełęcz (2110 m n.p.m.), a od Małego Kościelca (1866 m n.p.m.) przełęcz Karb (1853 m n.p.m.). Wierzchołek Kościelca wznosi się 530 m ponad zwierciadło Czarnego Stawu Gąsienicowego. Zbudowany jest z zapadających na północną stronę ławic granitu o grubości prawie 100 m, tworzących połogi i stromy cios.

Widok z Kościelca ograniczony jest głównie do otoczenia Doliny Gąsienicowej. Na prawo od charakterystycznego Koziego Wierchu (2291 m n.p.m.) ukazują się czubki Rysów (2503 m n.p.m.) i Wysokiej (2560 m n.p.m.), a ponad Zmarzłymi Czubami – Mięguszowieckich Szczytów (2438 m.n.p.m.). Kiedy stawy w dolinie nie są ścięte lodem i pokryte śniegiem, ze szczytu widać je wszystkie. Warto wiedzieć, że jest to jedyne miejsce, z którego widać wszystkie Stawy Gąsienicowe.

Widok ze szczytu w kierunku Świnickiej Przełęczy
Żółta Turnia i Granaty

Ciekawostka! Pierwszego zimowego wejścia na Kościelec dokonali Mieczysław Karłowicz i Roman Kordys, było to 24 stycznia 1908 r. Trzy lata później, w 1911 r. jako pierwsi na nartach weszli Mariusz Zaruski oraz Stanisław Zdyb, były to początki taternictwa narciarskiego. Warto tu jednak dodać, że w ogóle pierwsze odnotowane wejście na Kościelec miało miejsce w 1845 r., a tym, który stanął na jego szczycie był Antoni Hoborski.

Przełęcz Karb – Zielona Dolina Gąsienicowa – Hala Gąsienicowa – Przełęcz między Kopami – Dolina Jaworzynki – Kuźnice

Zejście ze szczytu Kościelca na Przełęcz Karb zajmuje nam ok. 1 godz. Przewodnikowo powinno nam to zająć 50 min. (czas przy optymalnych warunkach pogodowych kiedy nie schodzimy w warunkach zimowych), jednak w trudniejszych miejscach, o których wspomniałam wyżej, tworzą się niewielkie zatory. Patrząc na „walkę” niektórych turystów na mniej lub bardziej ośnieżonych skałach, doceniamy posiadanie czekanów i ostrych raków.

W oddali widoczne Beskidy

Na Karbie zdejmujemy kaski, raki, stuptuty i uprzęże (dzięki czemu plecaki robią się cięższe;-)) i ruszamy w dół tą samą drogą, którą podchodziliśmy czyli w kierunku czarnego szlaku z/na Świnicką Przełęcz. Raki w odpuszczonym, popołudniowym śniegu nie są potrzebne – wręcz mogą przeszkadzać i spowalniać, a stromego terenu już przed nami nie ma. Robi się chłodniej, więc właściwie nie odczuwamy różnicy w jakości śniegu niżej na ścieżce. Po kolejnych dwóch godzinach przemykamy po Hali Gąsienicowej, by o zachodzie słońca stanąć na Przełęczy między Kopami. Spędzamy tu nieco czasu na fotografowaniu, po czym znów zakładamy raki (strome i wyślizgane odcinki) i Doliną Jaworzynki wędrujemy do Kuźnic. W dolnym, wypłaszczonym odcinku doliny raki wędrują ponownie do plecaków – śnieg przyjemnie trzyma, idzie się więc szybko i wygodnie.

Kościelec oświetlony popołudniowym słońcem
W dali Kasprowy Wierch
Giewont o zachodzie słońca

Mapa – zimowe wejście na Kościelec. Ślad pokazuje nasz wariant przejścia w zastanych warunkach śnieżnych – w zależności od nich, drogi podejścia i zejścia ze szczytu mogą się znacznie różnić. Każdorazowo zapoznaj się z warunkami, prognozą pogody i komunikatem lawinowym. Pamiętaj o obowiązkowym wyposażeniu w światło (najlepiej czołówka) – dzień jest krótki. Lawinowe ABC przy podejściu od strony Czarnego Stawu Gąsienicowego to również podstawa. Raki i czekan obowiązkowo.

Aby pobrać ślad kliknij link 'pobieranie’ pod mapą. Możesz przełączać rodzaje podkładu (mapy) wybierając ikonkę w prawym górnym rogu mapy.

Uwaga: Niniejszy ślad to zapis naszej trasy wykonany z określonym przybliżeniem. Należy go traktować wyłącznie informacyjnie jako pomoc przy przygotowaniu własnej trasy (nie jest to prowadzenie krok po kroku). Nie ponosimy odpowiedzialności za Twoją nawigację.

Kościelec zimą – informacje praktyczne

Samochodem możesz dojechać najdalej do Parkingu nr 3, który zlokalizowany jest na ul. Przewodników Tatrzańskich obok Hotelu Murowanica (koszt parkowania 30 PLN/dzień). Wcześniej miejski parking płatny znajduje się wzdłuż ul. Bronisława Czecha (zwykle o godz. 7:00 cały już zajęty). Przy tej samej ulicy możesz wjechać też na parking COS (20 zł/doba, czynny całą dobę).

Jeśli podoba Ci się post lub chciałbyś coś dodać, będziemy wdzięczni za pozostawienie komentarza.

O innych naszych górskich zimowych i letnich wycieczkach przeczytasz na blogu w kategorii Góry.

Jeśli podobają Ci się nasze posty, zapraszamy do polubienia strony Aktywnych w podróży na Facebooku oraz do śledzenia naszego profilu na Instagramie. Będzie nam również miło, jeśli zostawisz udostępnisz post swoim znajomym.

Exit mobile version